Misión Popular Libre Krefeld

Jesucristo es el mismo ayer, y hoy, y por los siglos. Heb.13.8

Idioma:

Odsłonięcie Boga - (The Unveiling of God) - wygłoszone w Jeffersonville, 14 czerwca 1964 / William Branham

Idioma: polaco

4. 4

Contenido
  1. 1
  2. 2
  3. 3
  4. 4



Mówiłem wprawdzie o 30 minutach, ale potrzebuję jednak trochę więcej. Tego nie mogę teraz opuścić pod żadnym pozorem. Patrzcie: Tożsami z Nim!
Uważajcie teraz. Ilu jest tutaj obywateli amerykańskich? Podnieście, proszę, rękę. Jeśli jesteście amerykańskimi obywatelami, jesteście tożsami z tym narodem. Czymkolwiek ten naród jest, jesteście tym i wy. Czy to się zgadza? Nosicie wszelką jego chwałę i wszelką jego hańbę. On i wy to jedno. Jesteście Amerykanami, tym samym przedstawiacie Amerykę. Alleluja!
Byłem przy Jerzym Waszyngtonie, gdy przekraczał rzekę Delaware. Jestem z nim solidarny. To się zgadza. Stałem przy Abrahamie Lincolnie, gdy przemawiał w Gettysburgu. Byłem z żołnierzami na wyspie Guam, gdy wciągali flagę na maszt. Jestem Amerykaninem, a więc jestem tożsamy z Ameryką. Jako Amerykanin niosę też jego hańbę w rewolucji. Bo jestem Amerykaninem. Tak jest.
Tak samo On i ja jako chrześcijanin jesteśmy jedno. Amen. Wszedłem z Noem do arki. Byłem przy wyjściu Mojżesza z Egiptu. Amen. Byłem z Eliaszem na górze Karmel. Tak jest. Chwała Bogu! Oczywiście byłem z Nim na Golgocie. Ja i On byliśmy jedno w Jego śmierci, gdy umarłem samemu sobie, rzeczom tego świata i wszystkim tradycjom. Ja i On byliśmy jedno w dzień Zielonych Świąt, gdy zstąpił Duch Święty jak potężny, gwałtowny wiatr. Ja i On byliśmy jedno. Jestem wszystkim, czym On był. Amen!!! Umarłszy z Nim, staliśmy się z Nim jedno. Czym On jest, jestem tym i ja. Amen.
Jestem tym, czym jest ten naród. Jestem z tego dumny. Jestem gotów nieść jego hańbę. Jestem gotów nieść hańbę faktu, że jestem Amerykaninem. Tak jest. Ale o wiele bardziej jestem gotów nieść hańbę Jezusa Chrystusa. Jestem wszystkim, czym był On. Chętnie jestem z Nim jedno.
Gdy owi apostołowie wrócili, wyszydzeni i zelżeni, uważali niesienie hańby Jego imienia za wielką cześć.
Jestem szczęśliwy, że jestem dziś jednym z nich i że ja i Słowo, którym jest Chrystus, jesteśmy jedno. Jedno z Nim. Będąc ochrzczeni w Niego, stajemy się jedno z Nim, zostajemy przekształceni w Jego obraz, stajemy się jedno ze Słowem, którym On jest. Jeśli jestem w Chrystusie, jestem Jego Słowem, ponieważ On jest Słowem, a czym On jest, tym jestem i ja. Amen! Czy rozumiecie to? Dobrze.
Słowo jest obwieszczane i objawiane w tym objawieniu. Jakie miejsce wtedy zajmuję? Jeśli On jest tą nadnaturalną chwałą, to ja jestem jej częścią. Amen! Amen! Gdy Słowo się objawia, zostaje samo objawione. Boże tajemnice są ogłaszane w tym czasie przez tego samego niebiańskiego posłańca co wtedy. Ten sam słup ognia, który wysłał Mojżesza, spoczywał na Mojżeszu, gdy ten pisał Biblię. Ten sam słup ognia spotkał Paweł na drodze do Damaszku. I napisał Nowy Testament. Mateusz, Marek, Łukasz i Jan spisali tylko to, co widzieli, ale Paweł otrzymał objawienie, ponieważ spotkał słup ognia, Jego samego.
Józef i wszyscy ci inni spisali to, co wydarzyło się w ich czasie. Jednak gdy wystąpił Mojżesz, miał objawienie. Spotkał słup ognia i zostało mu objawione, co stało się na początku. On napisał przecież pierwsze cztery księgi Biblii. Czy to się zgadza? Spotkał Boga w kształcie słupa ognia, ukrytego w słupie ognia.
Paweł spotkał Go w drodze do Damaszku. Uczniowie spisali tylko to, czego z Nim dożyli, ale Paweł miał objawienie. Pojechał do Arabii, badał przez trzy lata i zrozumiał, że Bóg Starego Testamentu był Jezusem w Nowym Testamencie. Miał objawienie i wyjaśnił:
– „Nie byłem nieposłuszny temu widzeniu niebieskiemu” (Dz. Ap. 26, 19).
Pomyślcie, ten sam słup ognia, który zstąpił na owych mężów, którzy napisali Biblię, to ten sam słup ognia, który jest dziś tutaj i wykłada Biblię. Jakże wdzięczni jesteśmy Mu za to! Cóż za pociecha! Co za objawienie! Tak się cieszę, że On i ja jesteśmy jedno, że nie wiem, co mam robić. Wolę być jedno z tym niż z baptystami, metodystami, prezbiterianami i wszystkimi innymi. Jedno ze Słowem, w którym jest nadnaturalna chwała i objawienie!
Słup ognia ukazał się wśród nas widzialnie i złożył świadectwo, iż to poselstwo jest prawdziwe, tak samo jak uczynił to On na górze Synaj. Pamiętajcie, zanim rozległo się prawdziwe poselstwo, Mojżesz głosił ludowi i wyprowadził go z Egiptu. Jeszcze zanim zostały dane prawdziwe przykazania, wzgl. zanim zostały otwarte pieczęcie, Bóg zstąpił w słupie ognia na oczach ludu, potwierdzając tym samym, iż Mojżesz został przez Niego posłany, jak powiedział, mianowicie iż ukazał mu się w płonącym krzaku słup ognia i mówił do niego.
W tych dniach ostatecznych widzimy wśród nas ten sam słup ognia. Rozlega się to samo Słowo, a nie tylko to, lecz On je także wykłada, wypełniając je. Tym samym poświadcza także, że jest to prawda. Ludzie nie mają więc już żadnych podstaw do jakichkolwiek wątpliwości, chyba że sami chcą je mieć. Pamiętajcie jednak, że kto grzeszy umyślnie, otrzymawszy przedtem poznanie prawdy, dla tego nie ma już żadnej ofiary za jego grzechy.
Zwróćcie uwagę, ten sam słup ognia, który zjawił się Mojżeszowi i Pawłowi, którzy napisali Biblię, zstąpił teraz, by ją objawić. O, cóż za Boża łaska! To niezmienny Bóg wypełnia obietnice z Mat. 28, 20: „A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata”, z Jana 14, 12: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto wierzy we mnie, ten także dokonywać będzie uczynków, które Ja czynię…”, z Łuk. 17, 30: „Tak też będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi” jak również z Mal. 3, 23: „Oto Ja poślę wam proroka Eliasza, zanim przyjdzie wielki i straszny dzień Pana”. Ten prorok zwróci wiarę ludzi z powrotem ku pierwotnemu Słowu.
O tak, On umarł, by się nam objawić. Teraz chcemy umrzeć sami sobie, by obwieścić Go innym. Chcemy umrzeć dla wszystkich naszych tradycji, denominacji i tych wszystkich rzeczy, by objawić Go także innym.
Patrzcie, świątynię wypełniła wówczas chwała Pańska i nad Słowem pojawiło się nadnaturalne światło. Słowo jest nasieniem. Chleb pokładny z tego nasienia jest tylko dla wierzących. Przymierze zostało uświęcone krwią, a krew odpowiada wodzie, która ożywia ziarno, pszenicę, nasienie, którym jest Słowo.
Jezus powiedział:
– „I jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Jan 3, 14+16).
Mojżesz uderzył na pustyni w skałę, by popłynęła woda i uratowała umierający lud. Bóg dopuścił, by Jezus został uderzony, by Jego Duch mógł zstąpić na umierający lud. Krew wypłynęła z Niego i spowodowała kąpiel wodną w Słowie. Woda ożywia przecież nasienie. Tak więc nadnaturalna chwała mogła oświecić Słowo i wytworzyć chleb pokładny. Chleb pokładny był tylko dla wybranego ludu, nieprawdaż?
Teraz możecie wejść za zasłonę do Jego obecności, gdzie jest Słowo – nie wyznania wiary, lecz Słowo – i widzicie nadnaturalną chwałę, moc, Ducha Świętego, który oświeca Słowo i urzeczywistnia obietnice. To udowadnia wam, że jesteście za zasłoną. Amen.

Przeszedłem przez rozdartą zasłonę,
Gdzie chwała nigdy się nie kończy.
Alleluja! Alleluja!
Żyję w obecności Króla.

Przeszedłem przez rozdartą zasłonę,
Gdzie chwała nigdy się nie kończy.
Alleluja! Alleluja!
Żyję w obecności Króla.

Stara denominacyjna zasłona jest rozdarta. Przedarłem się do nadnaturalnej chwały i rozpoznaję Słowo. Widzę, jak idzie przede mną słup ognia. Widzę objawione Słowo. Rozpościera się przede mną to, co On obiecał na te dni ostateczne. Widzę dzieci, które temu wierzą i jedzą nadnaturalny chleb, który pochodzi z dojrzałego Słowa. Amen! W jakże wspaniałej żyjemy godzinie! Nadnaturalna chwała była nad Słowem, pod którym znajdował się chleb, który był pokrapiany krwią, by go nawodnić. Duch ożywia Słowo. Słowo musi rosnąć. By mogło wzrastać, musi paść do dobrej ziemi. Gdy Bóg daje obietnicę, a ona padnie do takiego serca, wtedy nie jest to daremne.
Noe czekał 120 lat. Abraham czekał na dziecko lat 25. Bóg powiedział, że będzie je miał, i tym samym sprawa była załatwiona. Rozległo się Słowo i zostało nawodnione wiarą. Ponieważ mu wierzono, zrodziło rezultaty. Narodził się syn. Spadł deszcz. Nastąpił potop. Panna poczęła.
Prorok powiedział:
– „Oto panna pocznie…” (Iz. 7, 14).
Każda młoda dziewczyna w Izraelu szykowała z pewnością wyprawkę dla dziecka, ponieważ prorok Izajasz był prorokiem potwierdzonym przez Boga. Pan powiedział:
– Ja sam dam im nadnaturalny, potężny znak: „Oto panna pocznie…”.
Cały lud, wierzący tacy jak wy, każda dziewczyna, wszyscy słyszeli, jak prorok wypowiadał te słowa. Każdy mężczyzna mówił:
– To na pewno będzie moja córka.
Każdy szedł i kupował dziecinne buciki, czapeczkę i przygotowywał wszystko, bo byli przekonani, że będzie to właśnie ona. Gdy ta generacja minęła, pomyśleli:
– Jakże mógłby ten potwierdzony przez Boga prorok powiedzieć coś, co się nie zgadza? Musi tak być!
Choć stało się to dopiero 800 lat później, ona urodziła to dziecko.
– „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą” (Mat. 24, 35).
Bóg mówi:
– I stanie się w dniach ostatecznych…
Widzicie, tutaj jesteśmy. Światło świeci na Słowo. Tak jak światło słoneczne sprawia, że nasienie jest coraz wspanialsze, tak my stajemy się coraz bardziej podobni do Niego. Gdy żyjemy w Jego obecności, gdy z Nim chodzimy, jesteśmy kształtowani na Jego obraz.
Zwróćcie uwagę na to, co sprawia słońce. Co się stanie, gdy posadzimy nasienie? Ono zgnije, ale w jego środku znajduje się życie. Życie wschodzi jako kiełek, który jeszcze nie wygląda tak jak nasienie na początku. Luter odpowiadał źdźbłu. Źdźbło rosło i wydało kłos. To było rozbudzenie za Wesley’a. Ono nie było takie jak poprzednie. Potem nastąpiło rozbudzenie zielonoświątkowe, które przyniosło ze sobą chrzest Duchem Świętym. Co stało się potem? Kłos został zaatakowany przez grzyb. Zmienił się tu, tam i tam. To nie wyglądało jeszcze jak Słowo. To nie było jeszcze takie jak oryginalne nasienie, które zostało zasiane. Ale Bóg wciąż jeszcze istnieje po to, by doprowadzić to do doskonałości.
Co dzieje się teraz? W końcu pojawi się znowu oryginalne nasienie. Gdy wzeszło najpierw w postaci Marcina Lutra, potem w postaci Johna Wesley’a, następnie w postaci zielonoświątkowców, wciąż jeszcze nie było nasieniem, które padło do ziemi, nie było Synem Człowieczym, który miał się ponownie objawić. Podczas czasu kłosu itd. objawiał się On jako Syn Boży, ale w tym ostatnim okresie musi objawić się jeszcze raz jako Syn Człowieczy. Czy pojmujecie to?
Stopniowo nasienie nabierało kształtu, który posiadało na początku. Źdźbło rosło, ale nie było jeszcze takie jak oryginalne nasienie. Tak było z poselstwem Lutra. Potem pojawiły się te inne poselstwa jak to Finney’a, Sankey’a, Knoxa, Kalwina i innych. To było poselstwo, ale oni nie mieli jeszcze całkowitego objawienia, ponieważ nie był to jeszcze ten czas. Nie możecie włożyć ziarna do kłosu, jeśli nie nadszedł jeszcze na to czas. Jednak na końcu jest to znów oryginalne nasienie, które zostało włożone do ziemi.
Bóg działa dokładnie zgodnie z naturą. Jezus narodził się jako Baranek. Z tego powodu przyszedł na świat w stajence. Baranki nie rodzą się w łóżkach. Na Golgotę został poprowadzony, ponieważ owce są prowadzone. Wcześniej do rzeźni prowadziła je nawet koza. One muszą być prowadzone, nawet jeśli ma ich prowadzić koza. Także On został poprowadzony na miejsce rzeźni, ponieważ był Barankiem.
On obwieścił się nawet przez naturę. Z tego powodu narodził się w marcu lub kwietniu, nie w grudniu. W tym czasie leżałoby tam 20 stóp śniegu. On nie był też bogiem słońca, lecz był Bożym Synem. Dzień 25 grudnia był poświęcony u Rzymian bogu słońca. Tego dnia obchodzili w swoich cyrkach itd. zimowe przesilenie dnia z nocą, a później zrobili z tego narodziny Syna Bożego. O, nie! Narodziny Syna Bożego nastąpiły w zgodzie z całą naturą.
Gdy wykształtowały się już źdźbło i kłos, w łusce powstaje ziarno. W końcu dojrzewa znowu do pierwotnego ziarna wysianego zboża. Pamiętajcie, że ziarno musi zostać zapłodnione. W przeciwnym wypadku nie ma  w sobie życia. Nic, co było poza tymi poselstwami, nigdy nie wzejdzie do życia. To musi zostać zapłodnione. Pamiętajcie jednak, że to samo życie, które było w źdźble, jest także w ziarnie, które znowu dojrzewa. Jako co On się znowu objawił? Jako Syn Człowieczy, nasienie, które padło do ziemi. Czy pojmujecie to poselstwo? Grecy powiedzieli:
– „Panie, chcemy Jezusa widzieć”.
Jezus powiedział:
– „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje…”.
Jak się potem objawił? W innej formie. Jako źdźbło, jako liść, jako kłos itd. Ten sam Duch, ale w innej formie. Jaki jest ostatni stopień rozwoju zboża? Powstaje ponownie pierwotne ziarno. Czy to się zgadza?
Jego służba powraca poprzez reformacje do pierwotnego Słowa. Słowo przychodzi do proroka, a On obiecał u Mal. 3, 23, iż przywróci wiarę ludu, kierując ją znowu do oryginalnego ziarna pszenicy. Ziarno pszenicy, które padło do ziemi, ponownie wzeszło. Wzeszło jako Syn Boży. Teraz objawia się tutaj jako Syn Człowieczy, a potem objawi się jako Syn Dawida na tronie. Czy widzicie te trzy określenia Syna? Dokładnie tak jest. To jest znowu oryginał.
To jest jego doskonała służba – nie człowiek, nie denominacja, jak było w przeciągu całego czasu – to On sam się obwieszcza. Objawia się i wypełnia obietnice z Łuk. 17, 28-30, z Mal. 3, 23-24, z Hebr. 13, 8 itd. W jakim czasie ma się to stać? Gdy królewskie nasienie Abrahama będzie wypatrywać obiecanego Syna! Wszystkie symbole muszą się zgadzać. Przed zniszczeniem zjawił się naturalnemu nasieniu Abrahama sam Bóg w postaci człowieka. A Jezus powiedział, iż powtórzy się to w przypadku królewskiego nasienia, zanim przyjdzie obiecany Syn.
Zwróćcie uwagę na starą zasłonę, która skrywała chwałę. Nie była piękna. Nie podobałaby się nam. Tak samo było z Jego ciałem. Dlatego też ludzie widzieli przygarbionego, małego mężczyznę, który mimo Swych 30 lat miał już prawdopodobnie siwe włosy i siwą brodę, tak że nie było na Nim nic szczególnego. Biblia mówi:
– „Nie miał postawy ani urody, które by pociągały nasze oczy” (Iz. 53, 2).
Zewnętrznie zupełnie nie wyglądał na króla, lecz, ach!, co było w Jego wnętrzu!
Również grupa tak zwanych „świętoszków”, która siedzi w gorącym pomieszczeniu takim jak to, niczym nie pociąga. Ale co jest w jej wnętrzu! Jestem pewnien, że dla wielu pozostaje to ukryte.
Patrząc z zewnątrz, niczym to nie było, ponieważ wszystko znajdowało się w środku. Jeśli już znajdziecie się wewnątrz, możecie to zobaczyć. Jak się tam dostaniecie? Poprzez uścisk ręki czy akt przystąpienia? Nie! Jesteście do tego zradzani. Musicie umrzeć i pozbyć się starego człowieka, waszego starego „Ja”, by otrzymać nowe. Opuśćcie starą powłokę.
Kaznodzieje, chciałbym, byście dobrze słuchali. Wyjaśnię to w prosty sposób, byście to naprawdę zrozumieli. Kto znalazł się raz za zasłoną i zobaczył nadnaturalną chwałę, wie, że owo nadnaturalne światło, gdy padnie na Słowo Boże, nie przedstawia Jezusa jako wróżbitę, jak czynią to teraz denominacje, nazywając to telepatią, świętoszkami lub Belzebubem. Nadnaturalna chwała tak Go nie objawia.
Nadnaturalna chwała sprawia, iż nasienie Słowa, które jest obiecane na tę godzinę, dojrzewa. Ona pokazuje nam Go wciąż jeszcze jako Lilię w Dolinie. Przynosi ziarno, Lilię w Dolinie, chleb życia, Alfę i Omegę, Tego, który jest ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki. On jest działem wierzących.
Nadnaturalna chwała objawia wierzącym, że On jest wczoraj, dzisiaj i na wieki ten sam, a nie, że te dni minęły, że On umarł, a tym samym wszystko się skończyło. Jeśli temu wierzysz, przyjacielu, jeśli temu wierzysz, to nigdy nie miałeś styczności z nadnaturalną chwałą! Jakże mogłaby nadnaturalna chwała Pana przedstawiać Go w trzech osobach? Jakże mogłaby Boża chwała Pana objawić Go kiedykolwiek w chrzcie w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, jeśli w Biblii ani jedna osoba nie została ochrzczona w ten sposób? Jakże mogłaby chwała Pańska ograniczyć Go do czasu apostołów, skoro jest przecież wczoraj, dzisiaj i na wieki ten sam?
Gdy On objawia się w nadnaturalnej chwale, jest wam obwieszczane Słowo obietnicy. Dlatego, że było w nim Słowo, Mojżesz musiał zakryć swą twarz.  On ukrył Jezusa w postaci prostego, pokornego mężczyzny, by nie mogli zobaczyć Jehowy. Dziś ukrywa się On w Swej nadnaturalnej chwale w ziemskich naczyniach. Na zewnątrz zasłona wygląda na garstkę świętoszków, ale wewnątrz skrywa się nadnaturalna chwała! Ona przygotowywuje chleb pokładny, którym się raczymy i z powodu którego przemierzamy setki mil przez cały kraj. On jest pokarmem wierzących. Jest tylko dla tego, kto wierzy. Pamiętajcie, że chleb pokładny przysługiwał tylko wierzącym. To był pszenny chleb. Chwała Pańska nad nim chroniła go przed zepsuciem.
Przypomnijcie sobie, że manna, która spadła z nieba, została zachowana dzięki tej nadnaturalnej chwale z pokolenia w pokolenie (Hebr. 9, 4), podczas gdy na zewnątrz przez noc pokrywała się robactwem i psuła (2. Mojż. 16, 20). Czy to się zgadza?
Poza chwałą Pana mówi się:
– Dni cudów minęły. To wszystko to czysty fanatyzm.
Niedawno znaleziono w pewnej stodole w Egipcie nasienie, które leżało tam od czasu Józefa, a więc od prawie 4.000 lat. Wysiano je, a ono wzeszło. Dlaczego? Bo wciąż jeszcze było w nim życie.
Co sprawia ta nadnaturalna chwała dzisiaj? Gdy przedrzecie się za zasłonę, rozpoznacie, kim jest Bóg, który stoi przed wami. Czy rozpoznajecie, kim jest Bóg, który stoi przed wami? Słup ognia jest ukryty w ludzkim ciele. Co czynił wtedy i co czyni teraz? Nadnaturalna chwała sprawia, iż dojrzewa ziarno chleba pokładnego, Słowo, z którego na podstawie obietnicy mamy żyć w tym czasie. Urzeczywistnia Słowo na ten czas i czyni je chlebem dla tego, kto wierzy, po tym jak latami było napisane na kartach Biblii.
Ale co ma się wydarzyć w dniach ostatecznych? Co ma zostać jeszcze objawione, co ma wzejść? Co ma się stać zgodnie z Mal. 3, 23-24? Lud ma zostać przyprowadzony z powrotem do tej skały zgorszenia, tradycje mają zostać zniesione, a nadnaturalna chwała ma objawić chleb. Zwróćcie uwagę na to, jak dojrzewa chleb pokładny na ten czas i jak przynosi dokładnie to, co jest napisane. Dla denominacji jest to skała zgorszenia lub garstka fanatyków. Ale my Mu wierzymy.
Jak jest obiecane w Obj. 10, wszystkie tajemnice Boże, które przez te wszystkie lata były ukryte na kartach tej księgi, mają dojrzeć i wzejść w czasie poselstwa siódmego anioła. Czy to się zgadza? Co On powiedział przed półtorej roku, przed prawie dwoma laty?
– Jedź do Tucson. Zatrzymaj się na północ od Tucson. Nastąpi potężny huk.
Powiedział też, co stanie się jeszcze. Miały zostać otwarte pieczęcie. Przez to zostały objawione wszystkie te rzeczy. Wróciłem tutaj, jak On powiedział. Co to jest? To potwierdza, że nie może to pochodzić od ludzi. Za każdym razem zgadza się to tak doskonale, że nie może być doskonalsze. Co to jest? To ręka Boża bezpośrednio przed nami. Jednak dlatego, iż jest to skryte w małej grupie i w ludzkim ciele, jest to ukryte przed światem tam na zewnątrz. On skrywa się przed światem, ale objawia się prostaczkom, którzy są gotowi to przyjąć.
Na naszych oczach wypełnia się każde biblijne podobieństwo, każdy biblijny symbol. Ten sam Bóg, który napisał Biblię, Stary i Nowy Testament, jest tutaj w słupie ognia i objawia się, pokazując i obwieszczając nam, co to znaczy. On udowadnia, że jest to właściwa interpretacja.
– Mamy interpretację.
Pokażcie więc, gdzie się to dzieje. To jest to: Pokażcie, że się to wypełnia! Wypełnienie! Jezus powiedział:
– „Jeśli nie wykonuję dzieła Ojca mojego, nie wierzcie mi” (Jan 10, 37).
To się musi wypełnić, jednak nie tak, jak tego żądali od Jezusa, zakrywając Mu głowę, bijąc Go w twarz i mówiąc:
– „Prorokuj, kto jest ten, co cię uderzył?” (Łuk. 22, 64).
– „Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz kamieniowi temu, aby się stał chlebem” (Łuk. 4, 3).
Patrzcie, to jest diabeł.
– „Ratuj siebie samego, jeśli jesteś Synem Bożym, i zstąp z krzyża” (Mat. 27, 40).
Tego nie mam na myśli. Mówię o objawieniu tego, co ma uczynić zgodnie z Pismem Świętym.
Teraz, jak objawia Obj. 10, zostały obwieszczone tajemnice Boże, jak obiecała siedmiokrotnie zapieczętowana księga.
Niech wasza wiara będzie zakotwiczona w Nim, w Tym, który jest Słowem, ponieważ w Obj. 10 jest napisane… Albo może jest to Obj. 19? Zapisałem to sobie. Chciałem powołać się na Obj. 10, ale to jest napisane nie w 10., lecz w 19. rozdziale. Gdy On tam przychodzi, jedzie na białym koniu, za Nim idą wojska niebieskie, a Jego imię brzmi Słowo Boże.
Przełamcie denominacyjną osłonę wykształcenia. Przełamcie denominacyjną osłonę tradycji. Przełamcie wszystkie te osłony, które skrywają Go przed wami. Kobiety, przełamcie osłonę arogancji. Jesteście córkami Króla, zachowujcie się więc stosownie i żyjcie według tego. Przełamcie każdą osłonę, nawet jeśli dostojnicy uważają, że to nie zgadza się z Biblią. Przełamcie tę osłonę, ponieważ przeszliśmy za rozerwaną zasłonę i znajdujemy się teraz po drugiej stronie. Jesteśmy za zasłoną. Jeśli to uczynicie, jeśli zostawicie za sobą te stare tradycje i wszystkie te rzeczy i przyjdziecie do Niego, zobaczycie przed sobą właśnie Jego, potężnego Zwycięzcę, obwieszczone Słowo obietnicy na ten czas. Zobaczycie tutaj wśród nas potężnego Boga. Odsłoniętego. Potężnego Boga, którego nie zdołała pokonać żadna tradycja.
Oni próbowali Go za nią skryć. Ukrywali Go całymi latami, ale nadszedł czas wypełnienia się obietnicy. Pewnego dnia Bóg wysłał Mojżesza i uwolnił Swoje dzieci. On jest niezwyciężony.
– „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą”.
On jest wczoraj, dzisiaj i na wieki ten sam. Oni powiedzieli:
– To nie może się stać.
Ale to stało się mimo to. Ale gdy się wydarzyło, powiedzieli, że jest to od diabła. To nie zmienia w Słowie ani joty. Dla wierzącego pozostaje On bez względu na wszystko Bogiem, potężnym Zwycięzcą, który w Swej istocie jest ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki (Hebr. 13, 8). Tak samo jak Jego Słowo.
Tym teraz zakończę, bo jest za pięć dwunasta. Mam jeszcze następnych 10-12 stron notatek, ale chcę poruszyć jeszcze tylko kilka detali. Do reszty wrócę innym razem, może już dziś wieczorem.
Pewnego dnia odbywała się licytacja, na której miały zostać zlicytowane stare skrzypce. Już często słyszeliście historię tych starych skrzypiec. Prowadzący licytację powiedział:
– Jaką ofertę otrzymam?
Może nie było to całkiem dokładnie tak. Minęło już wiele lat, odkąd usłyszałem tę historię. Ale właśnie mi się przypomniała. Unieśli te stare skrzypce w górę. One wyglądały dość nędznie. Licytator nie otrzymał ani jednej oferty. W końcu zaproponowano za nie jednego dolara lub coś w tym rodzaju.
Był tam jednak ktoś, kto pomyślał, że tych skrzypiec nie wolno sprzedać za tak marną cenę. Dlatego poszedł, wziął je do ręki, wziął także smyczek, natarł go kalafonią i zagrał melodię. Gdy to zrobił, wszyscy zaczęli płakać, bo jeszcze nigdy w swym życiu nie słyszeli tak pięknej muzyki. Gdy licytator zapytał potem o oferty, usłyszał:
– 2.000!
– 5.000!
– 10.000!
Czy widzicie, co to było? Dłoń mistrza wydobyła to, co było ukryte w tym starym instrumencie.
To samo jest z tą starą księgą. Ona jest zniszczona, była wyszydzana, palona, wyśmiewano się z niej. Jednak teraz sprawy zaszły tak daleko, że urządzają denominacyjną licytację: Światową Radę Kościołów. Tam ta księga idzie pod młotek jako bezwartościowy towar. Będzie miała miejsce denominacyjna licytacja.
Pamiętajcie jednak, że w tej starej księdze znajduje się obietnica, iż pewnego dnia przeznaczona dłoń weźmie tę księgę i objawi zawarte w niej obietnice i Słowo przeznaczonemu sercu zgodnie z zadaniem, do którego jest przeznaczone. Być może wygląda to na stertę pobożnych słów lub coś w tym rodzaju, lecz gdy dłoń mistrza objawi Słowo, stanie się to czymś więcej niż pobożną sentencją. Doświadczyliśmy tego, nieprawdaż, przyjaciele? To nie ma nic wspólnego z fanatyzmem. Zależy jednak od tego, czyja ręka prowadzi smyczek.
Módlmy się.
Nasz Ojcze Niebieski, wiarą rozpoznaję dziś Mistrza tej starej księgi. Zamienili ją na tradycje i denominacje, które sprzedają ją za bezcen. Teraz zamieniają ją na ludzką Światową Radę Kościołów, komunistów, ateistów. Zaczęła się wyprzedaż, Panie.
O Boże, wystąp. Na pewno to uczynisz. Poślij nam tego proroka, Panie, który weźmie smyczek, to Słowo, i udowodni, że Jezus Chrystus jest ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki. Wtedy wielu będzie narażać z powodu tego swoje życie, porzuci stare tradycje i przedrze się przez zasłonę. Oni by tego chcieli, Panie. Oddadzą za to wszystko, jeśli tylko będą mieć Jezusa.
Panie, wierzę, że im to teraz udowodniłeś. Oni przyszli zewsząd. Ofiarują swój zarobek i robią wszystko, by przyjść na zgromadzenia, ponieważ znaleźli tę kosztowną perłę. Inne rzeczy znaczą bardzo niewiele. Błogosław ich, Ojcze.
Na tym pulpicie leżą dziś rano chusteczki. Może niektórzy muszą odjechać jeszcze przed nabożeństwem uzdrowieniowym dziś wieczorem. O wieczny Boże, spojrzyj w dół! Wiem, że tu jesteś. Jesteś ukryty. Wydaję te kocyki, chusteczki, chusty i buciki dziecięce jako mały znak tego, że dzisiejszego poranka było głoszone Twoje Słowo, i jako wierzący kładę na nie ręce, by pokazać, że wierzę. To samo czyni teraz we wierze każdy w tym budynku, Panie. Niechby chorzy wyzdrowieli.
Panie, Ty możesz sprawić, że Słowo zabrzmi, jak zrobił to ten stary skrzypek ze swoimi skrzypcami. Możesz to urzeczywistnić, Panie. Niech rozlegnie się właściwy dźwięk, wydobyty smyczkiem prowadzonym ręką Mistrza, wtedy zobaczymy Go jasno i wyraźnie przed naszymi oczyma.
Co pomyśleli sobie wówczas ci ludzie, którzy najpierw nie dawali nic za te skrzypce, bo ich zupełnie nie interesowały i nie chcieli wydawać na nie pieniędzy? Nie chcieli ich mieć w domu. Jednak gdy wziął je ktoś, kto nad nimi panował, sprzedaliby wszystko, co posiadali, byleby je tylko kupić. Kłócili się o nie. Ale wtedy było już za późno.
Tak będzie raz, gdy przebrzmi głos trąby Pana i czas się skończy. Ci, którzy stali się szyderstwem, którzy stali przed otwartą zasłoną i widzieli objawione Słowo Boże, będą już w środku. Inni będą potem krzyczeć, ale wtedy będzie już za późno, jak sam powiedziałeś. Oblubienica wejdzie na ucztę weselną Baranka, a inni zostaną na zewnątrz, gdzie będzie głośny płacz i zgrzytanie zębów.
Gdy nasze głowy są nadal pochylone i wszyscy jesteśmy pogrążeni w modlitwie, chciałbym zapytać, czy dziś tutaj, wewnątrz lub na zewnątrz, jest ktoś, kto szczerze wierzy, że jest to prawda. Z powodu braku miejsca nie mamy możliwości wezwać was do ołtarza. Ale czy wierzycie, że Bóg jako wielki Ojciec znajduje się dziś wśród nas, którzy zostaliśmy w Niego wrodzeni? Że znajduje się w nas w całym tym chaosie, w tej epoce nauki, w której żyjemy, a która jest taka, jak były dni Noego, dni Mojżesza i dni Chrystusa? Widzialny słup ognia, który jest teraz nawet naukowo udowodniony, mówił do mnie przed wieloma laty, gdy byłem jeszcze chłopcem. Powiedział mi, że będę tu mieszkał, i powiedział, co się stanie. Opowiadałem wam o tym. Pewnego dnia, podczas mojego pierwszego rozbudzenia, zjawił się On na niebie tam w dole nad rzeką, jeszcze zanim zacząłem służbę, obwieścił się widzialnie i udzielił mi zlecenia. Przez wszystkie te lata trzymałem to ukryte w sercu, że Chrystus jest tym samym słupem ognia, który obwieszcza Słowo, jak zostało obiecane. Znajdujemy się w dniach ostatecznych, na krótko przed przyjściem Pana. Jeśli wiecie, że jesteście jeszcze poza zasłoną, co oznacza śmierć, to czy nie zechcecie powiedzieć dziś rano we wierze:
– Z Bożą pomocą, z Twoją pomocą, Panie, chciałbym przedrzeć się przez tę zasłonę. Chciałbym wejść tam, gdzie Ty jesteś, by rozpoznać pełne Słowo Boże.
Nie próbujcie być Mojżeszem. Nie próbujcie być Aaronem. Nie róbcie tego! Bądźcie po prostu sobą, ale bądźcie chrześcijaninem.
 Czy zechcecie z pochyloną głową podnieść do Boga ręce i powiedzieć:
– Panie, mój Boże, pomóż mi dostać się za zasłonę.
Niech Bóg cię błogosławi. Niech Bóg cię błogosławi. To wygląda dobrze.
Teraz mówię do was na zewnątrz. Waszych rąk nie widzę, ale to nie ma najmniejszego znaczenia, czy je widzę, czy też nie. Bóg je widzi! Ja poznaję po tym tylko, że ziarno gdzieś padło, ale Bóg patrzy w głąb serca.
Jeśli jest tutaj jeszcze ktoś, kto chciałby podnieść rękę, ponieważ ma inną prośbę, może to teraz zrobić. Będziemy o nim pamiętać w modlitwie. Podnieście ręce. Niech Bóg cię błogosławi. Tak ma być. Niech Bóg was błogosławi.
Ojcze, modlimy się dziś za tymi, którzy nie weszli jeszcze za zasłonę. Panie, oni znajdują się jeszcze tam na zewnątrz jak Izrael i czekają. Wierzą, ale się jeszcze nie przedarli, by mogli zobaczyć to nadnaturalne światło. Ono jest widzialne zarówno w duchowym jak i w naturalnym zakresie, ponieważ mechaniczne oko aparatu fotograficznego kilka razy je uchwyciło. Ostatnio dopiero przed dwoma tygodniami. Ty objawiasz się wierzącym, Panie, jako potężny Bóg. Odsłonięty. Dla niewierzących jesteś nadal ukryty. Dla wierzących jesteś jednak odsłonięty. Niechby dzisiaj się przedarli, Panie, i zobaczyli Twój wielki przepych i chwałę. Niechby ich serca zostały przemienione, jeszcze zanim przyjdziemy dziś wieczorem do zboru. Napełń wszystkich Twoim Duchem, Twoją obecnością. Niechby Mistrz wziął naszą wiarę i natarł nią Słowo, by rozległa się melodia:
– Już od założenia świata jesteś przeznaczone, by temu wierzyć. Wierz, Moje dziecko, i otrzymaj zbawienie.
Boże, nasz Ojcze, przekazujemy ich teraz w Twoje ręce, ponieważ rozumiemy, że nie potrafimy zrobić nic więcej. Wszystko dalsze zależy teraz od Ciebie, Ojcze. Przekazuję ich Tobie w imieniu Jezusa Chrystusa, Twojego Syna. Amen.

Miłuję Go,
Miłuję Go,
Bo On wpierw ukochał mnie
I wykupił zbawienie me
Na Golgocie.

Czy miłujecie Go?

Wspaniały, wspaniały, Jezus Panem jest…

Ilu widzi Go, potężnego Zwycięzcę, odsłoniętego jako Słowo, które stało się ciałem, jako Alfa i Omega, jako Ten, który był, który jest i który przychodzi, jako Korzeń Dawidowy, który był Synem Człowieczym, który jest Synem Bożym i Synem Człowieczym, a Synem Dawida będzie? Czy wierzycie temu z całego serca? Zawsze pokazywał się wierzącym odsłonięty, ale przed niewierzącymi ukrywał się w ludzkim ciele. On ukrywa się pod jakąś powłoką. Niechby Bóg rozdarł wszelką zasłonę, byśmy zobaczyli Go takim, jakim jest.

(Brat Branham śpiewa – przyp. tłum.).

Podnieśmy teraz ręce. Czyż was to nie cieszy? O, jakże cudownie! Czyż On tym nie jest? Podajmy sobie dłonie i śpiewajmy.

(Brat Branham śpiewa – przyp. tłum.).

O, czy słyszycie, jak Mistrz pociąga smyczkiem po skrzypcach, po Słowie? On jest dziś jeszcze ten sam co wczoraj.

(Brat Branham śpiewa – przyp. tłum.).

Chwała Bogu. Miłuję Go. Czy wy też Go miłujecie? Czyż nie jest to niebiańskie? Lubię te cechy Słowa, w jakich ono opisuje Ducha Świętego, mianowicie w miły, pokorny sposób. Lubię to po prostu. Ach, pomyślcie tylko, że On rozrywa każde kajdany!

(Brat Branham śpiewa – przyp. tłum.).

Chwała Bogu. Miłuję Go. Nic dziwnego, że Izajasz nazwał Go Cudownym Doradcą, Księciem Pokoju, Bogiem Mocnym i Ojcem Odwiecznym (Iz. 9, 5)!

(Brat Branham śpiewa – przyp. tłum.).

O, to, jak wspaniały On jest, wprawia moje serce w drżenie. Mówię wam, to nie ma końca. Gdy wszedłem przed 33 laty, odczuwałem to już tak samo. A jeśli On będzie zwlekał i pewnego dnia zamknę oczy, przejdę tak na drugą stronę.

(Brat Branham śpiewa – przyp. tłum.).

Mógłbym tak spędzić tutaj resztę dnia. Paweł powiedział, że chciałby śpiewać w Duchu, w Duchu głosić, chodzić i mówić, i że wszystko ma dziać się w Słowie i w Duchu. Tak jest! Amen! To wszystko Boża prawda.
Widzę Go, potężnego Boga, odsłoniętego. Widzę, jak usuwa wyznania wiary, denominacje, sceptyków, programy kształcenia i wszystko inne, widzę, jak przedziera się do przodu i stoi tam. Czy myślicie, że wyznania i denominacje mogłyby Go pokonać? Czy myślicie, że Światowa Rada Kościołów mogłaby Go pokonać? To On pokonał wszystko, zerwał każde kajdany, otworzył piekło, złamał pieczęć, wszedł do miejsca najświętszego i dał się nam poznać, że jest Słowem. Że jest ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki. Amen. Miłuję Go.
Chciejmy uczynić jedno, dopóki nie zobaczymy się znowu dziś po południu: weźmy ze sobą imię Jezusa.

(Brat Branham śpiewa – przyp. tłum.).

Gdy szatan będzie próbował was kusić i będzie wam mówił, że nie patrzycie na to właściwe, wskażcie mu Słowo, jak uczynił to Jezus. Amen!

(Brat Branham śpiewa – przyp. tłum.).

Billy zacznie około 18.00 rozdzielać karty tym, którzy chcieliby przyjść do kolejki modlitewnej. Tak będzie najlepiej. Z początku nie mieliśmy tego w planie, ale ponieważ jest tutaj tak wielu, będzie tak chyba najlepiej.
Pamiętajcie o Nim. Gdziekolwiek będziecie, pozwólcie Mu wypełniać wasze myśli i wasze serce. Myślcie o Nim bez przerwy.

(Brat Branham śpiewa – przyp. tłum.).

Skłońmy teraz głowy. Proszę, by pastor, brat Neville, przyszedł i pożegnał zgromadzenie. Niech Bóg cię błogosławi, bracie Neville.

Contenido 1 2 3 4